Wpływ natury na zdrowie człowieka
Wprowadzenie
„Każdy człowiek gdzieś głęboko w sobie odczuwa silną potrzebę przebywania jak
najbliżej natury. Posiadamy korzenie, a one na pewno nie wyrosły w betonie” A. Danzer[1]
Najważniejsza rzecz w życiu człowieka - zdrowie. Według Światowej Organizacji
Zdrowia to „stan zupełnej pomyślności fizycznej, umysłowej i społecznej, a nie jedynie brak
choroby lub ułomności”. [2] Zdrowie człowieka ma wymiar kompleksowy, wielopoziomowy.
Jesteśmy częścią ekosystemu, w którym żyjemy wraz z innymi organizmami. Nie możemy
wyodrębnić człowieka z przyrody. Potrzebujemy tlenu wytwarzanego przez rośliny, naturalnego
pokarmu i otoczenia, które jest dla nas fizjologiczne. Zdrowie to życie w harmonii z otaczającym
światem.[3]
Odwróciliśmy się od przyrody bardziej niż jakiekolwiek pokolenie przed nami.
Równocześnie coraz częściej dokuczają nam chroniczne dolegliwości, takie jak: słaby wzrok,
niedobór witaminy D, alergie, otyłość, depresja, samotność, niepokój.[2,4]
Od greckich filozofów do współczesności
Dwa i pół tysiąca lat temu greccy filozofowie, próbując zrozumieć świat i własne życie,
kierowali swoją uwagę na najbardziej podstawowe fakty dotyczące człowieka i tego, co go
otacza. Słońce daje ciepło i światło, bez którego nic nie może istnieć, Ziemia jest matką
wszelkiego życia, bo to z niej wszystko wyrasta, woda jest wszędzie, w każdej istocie, a tam,
gdzie jej nie ma, nie ma też życia i w końcu powietrze jest źródłem oddechu, który jest
równoznaczny z życiem. Podstawą , na której można budować naszą relację ze środowiskiem
naturalnym jest związek z tym co nas otacza. Jest nim poczucie zależności od słońca, ziemi,
wody i powietrza. Elementy te nie istnieją tylko na zewnątrz nas, ale stanowią również naszą
istotę. Odkrycie tych prostych faktów daje nam niezwykłe poczucie przynależności do świata, a
co za tym idzie, spokoju wynikającego z pewności, że wiadomo kim jesteśmy i co tutaj
robimy.[5]
Średniowieczna mistyczka Hildegarda z Bingen (1098 - 1179) widziała leczenie i
uzdrawianie człowieka w kontekście całej przyrody. Siłę, która tkwi w roślinach i we wszystkich
istotach żywych, nazwała siłą zieleni. Uważała, że człowiek powinien poruszać się w swoim
naturalnym środowisku, czystym powietrzu, wśród gór, lasów, rzek i pól. ważny jest również
ruch odpowiadający indywidualnemu stanowi sił człowieka, gdyż bezczynność osłabia ciało,
natomiast zbytnie przemęczanie się jest szkodliwe.[6]
Filozofia wielu kultur opiera się na widzeniu człowieka jako części makrokosmosu.
teorie tradycyjnej chińskiej medycyny: yin-yang, pięciu elementów, przepływu energii,
nawiązują w pierwszym rzędzie do praw natury, do praw obowiązujących we wszechświecie,
którego cząstką jest człowiek. Tradycyjna chińska medycyna widzi w człowieku
odzwierciedlenie całego kosmosu, traktuje go jako mikrokosmos, którym rządzą te same prawa,
zachodzą te same zmiany i występuję te same ruchy, jakie obserwujemy w otaczającym nas
świecie. Istnieje tu podobieństwo do filozofii Hipokratesa (ok. 460 - 377 p.n.e.), uważanego za
ojca medycyny europejskiej. Hipokrates również był przekonany, że człowiek pozostaje w
ścisłym związku z przyrodą i dlatego nie wystarczy skupiać uwagi tylko na chorym narządzie,
ale należy brać pod uwagę cały organizm. Uważał, że szukając przyczyn choroby, powinno się
uwzględniać wpływ środowiska na zdrowie człowieka, a więc pór roku, warunków
klimatycznych, diety, jakości wody. Równie ważny jest stan emocjonalny, zwyczaje, myśli,
marzenia i obawy. To wszystko może mieć związek z występującymi u człowieka chorobami.[7]
W pierwszej połowie XIX wieku w Ameryce rozpowszechnił się transcendentalizm,
którego twórcą był Ralph Waldo Emerson (1803-1882). Dla tego nurtu nadrzędną była idea
odrodzonej ludzkości. Zdaniem transcendalistów należało stawiać na naturę ludzką, która ma
nieograniczone możliwości rozwoju. Czerpiąc z różnych kultur, opierano się na wyższości ducha
nad materią, wierze w intuicję, instynkcie i doświadczaniu oraz na miłości do przyrody, która
dawała możliwość ucieczki od nowej uprzemysłowionej epoki na łono natury. Napisany w 1836
roku przez Emersona esej Natura to ekspozycja zasad filozofii transcendentalnej. Autor
wychwala w nim piękno natury: „Jakże niewielu ulotnych żywiołów trzeba naturze, by uczyniła
nas bogatymi. Dajcie mi zdrowie i jasność dnia, a przepych cesarzy uczynię śmiesznym”.
Opisuje również jakie pozytywne skutki dla zdrowia niesie przyroda: „Dla ciała i umysłu
znużonych szkodliwą pracą albo towarzystwem natura jest lekarstwem i pomaga odzyskać im
wewnętrzną harmonię. Człowiek handlu, adwokat uwalniają się od zgiełku i rutyny ulicy,
zaczynają widzieć niebo i lasy i na powrót stają się ludźmi. Pośród wiecznej ciszy odnajdują
samych siebie.”[8]
W większości kultur istnieje tradycja łączenia świata przyrody ze zdrowiem. Wszystkie
ceremonie, rytuały i metody leczenia rdzennych ludów wykorzystywały naturę w celach
leczniczych, wszystkie lekarstwa pochodziły z natury. XV-wieczny lekarz Paracelsus mówił:
„Sztuka uzdrawiania wywodzi się z natury, a nie od lekarza.”[9]
Więź z przyrodą jest w nas głęboko zakorzeniona, jest instynktowna, intuicyjna, mamy ją
w genach. Odczuwamy biologiczną potrzebę kontaktu z naturą, Erich Fromm nazwał to biofilią,
co oznacza „namiętną miłość do życia i wszystkiego, co żywe; to pragnienie dalszego rozwoju
odnoszące się tak do ludzi, jak i roślin, idei czy grup społecznych”. Spopularyzował tę koncepcję
E. O. Wilson stwierdzając, że wrodzone emocjonalne przywiązanie istot ludzkich do innych
organizmów żywych ma na celu nie tylko przetrwanie, ale też szersze spełnienie człowieka.
Kontakt z naturą ma fundamentalne znaczenie dla naszego zdrowia, a jego brak niesie poważne
konsekwencje.[2,10,11]
Rola więzi z Naturą
Natura jest niedoskonale doskonała, pełna swobody i nieskończonych możliwości,
oferuje coś, czego brakuje ulicom, ogrodzonym osiedlom i wirtualnemu światu. Życie
współczesne otumania zmysły. Skupiamy się głównie na tym, co wizualne i ograniczone.
Przyroda natomiast angażuje i wyostrza wszystkie zmysły i budzi instynktowną pewność
siebie.[2,12]
W pomieszczeniach zamkniętych posługujemy się głównie zmysłami wzroku i słuchu.
Gdy wyjdziemy na zewnątrz możemy wąchać kwiaty, rozkoszować się smakiem świeżego
powietrza, obserwować zmieniające się kolory, słyszeć śpiew ptaków i czuć dotyk powietrza na
skórze. Gdy osiągamy harmonię z przyrodą, rozpoczyna się proces zdrowienia. Nasz układ
nerwowy odpoczywa, a ciało i umysł zaczynają funkcjonować prawidłowo.[10]
Shinrin-yoku, co znaczy „kąpiel leśna” to praktyczny kontakt z naturą, czerpanie z leśnej
atmosfery przy użyciu wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, smaku, węchu i dotyku. Ta
technika terapeutyczna, wprowadzona przez japoński rząd w 1982 roku, została przebadana
naukowo i włączona do praktyk medycznych, jako metoda zapobiegająca pojawianiu się chorób
i wspierająca leczenie. Udowodniono, że już po piętnastu minutach spaceru w lesie zachodzą
głębokie zmiany w systemie nerwowym i hormonalnym człowieka, które wskazują na
regenerujące i kojące właściwości natury. Badania naukowe dowodzą, że shinrin-yoku:
wzmacnia układ odpornościowy, zwłaszcza komórki NK w bezpośredniej walce z komórkami
rakowymi; pomaga obniżyć ciśnienie oraz spowolnić rytm zatokowy; redukuje poziom stresu,
likwiduje nadmiar kortyzolu; wzmacnia spokój ducha; pozytywnie wpływa na emocje i ogólne
poczucie spełnienia; poprawia zdolność koncentracji, także u dzieci z ADHD; przyspiesza
powrót do zdrowia po operacji chirurgicznej; sprzyja zasypianiu i regeneracji; polepsza wzrok.
Istotną korzyścią płynącą z kąpieli leśnych jest wyciszenie i klarowność umysłu. Czujemy się
zrelaksowani, poprawia się nasze samopoczucie, uzyskujemy większą jasność myślenia, pobudza
się nasza kreatywność i ułatwia świadome nawiązywanie relacji z innymi.[1,9,10,11,12]
Przebywanie w lesie pozytywnie wpływa na ludzkie zdrowie dzięki czynnikom
aerobiologicznym: mikrobiocie, fitoncydom oraz czynnikom klimatycznym: nasłonecznieniu,
temperaturze, wilgotności i jonizacji powietrza.[3] Spacerując w lesie wdychamy mieszankę
substancji bioaktywnych, wydzielanych przez rośliny. Wchodzą one w reakcję z naszym
systemem immunologicznym wspierając reakcje obronne organizmu. Terpeny
antynowotworowe wpływają bezpośrednio na system immunologiczny, a także na system
nerwowy. Jeden dzień spędzony w lesie podnosi aktywność naturalnych komórek obronnych
organizmu na około siedem dni. Zwiększona aktywność oznacza, że komórki ochronne są dużo
bardziej skuteczne w wykrywaniu i eliminowaniu wirusów, bakterii i komórek
nowotworowych.[1]
Henry David Thoreau (1817-1862) w swoim eseju „Sztuka chodzenia” napisał: „Wyznam,
że nie potrafię zachować zdrowia i pogody ducha, jeżeli nie spędzę przynajmniej czterech godzin
- zwykle cztery to za mało - włócząc się po lesie, po wzgórzach i polach, całkowicie wolny od
wszelkich spraw, jakimi mógłby mnie zająć świat.”[9]
Profesor medycyny Qing Li w Tokio wraz z innymi naukowcami dowiedli, że na obszarach zalesionych umiera na raka mniej ludzi niż w innych regionach, gdzie nie ma lasów.[1] Dowodem na zdrowotne dobrodziejstwa płynące z natury są tak zwane „niebieskie strefy”, miejsca na świecie, gdzie ludzie żyją najdłużej. Mieszkańcy tych zakątków podtrzymują nieprzerwaną więź z naturą. Żyją w otoczeniu lasów i terenów zielonych, jedzą to, co sami wyhodują. Łączą ich silne więzi z rodziną i znajomymi. Są aktywni do późnego wieku, chodzą na spacery czy pracują w ogródku. Budzą się rano z poczuciem celu, nie martwią się na zapas i nie zadręczają przyszłością.[13]
Większość z nas czuje, że kontakt z przyrodą działa na nas pozytywnie. Ludzkość rozumie to od tysięcy lat. Odgłosy lasu, zapach drzew, słońce rzucające promienie przez liście (komorebi), świeże, czyste powietrze - wszystko to przynosi nam poczucie ukojenia. W takich okolicznościach zapominamy o stresie i zmartwieniach, odprężamy się i zaczynamy logicznie myśleć. Przebywając na łonie natury, odzyskujemy dobry humor, siły i energię, co sprawia, że czujemy się pełni życia.[10]
Wpływ przyrody na człowieka obejmuje wiele zagadnień związanych z regeneracją psychiczną i fizyczną, łagodzeniem skutków stresu, stymulacją aktywności fizycznej, budowaniem więzi społecznych i poczuciem bezpieczeństwa.
Wzorce wzrokowe - fraktale, które odnajdujemy w naturze, zapewniają nam łagodną stymulację mózgu. Naturalne formy przybierają kształty geometryczne, powtarzające się w różnej skali, odnajdujemy je w strukturze drzewa, korzeniach, gałęziach, słojach, kwiatach, liściach, wodzie, w rysunkach szronu na szkle itp. Nasza reakcja na wrażenia estetyczne wykazuje schematyczne podobieństwo, w której regularność i porządek łączą się z różnorodnością i powtarzalnością. Ogarniając wzrokiem otoczenie, przyswajamy je, nie rozpraszając się na poszczególne elementy. Fraktale mają olbrzymi wpływ na odprężenie, którego doświadczamy w otoczeniu natury. Środowisko zbudowane przez człowieka pełne jest nieregularnych, kanciastych wzorów, angażujemy dużo energii w przetworzenie tego, co widzimy.[15,16]
Roger Ulrich w 1984 roku opublikował badania, w których udowodnił, że już samo patrzenie na zieleń z okien pokoju szpitalnego może znacznie przyspieszyć odzyskiwanie sił po operacji. Pacjenci, którzy spoglądali na drzewa, potrzebowali znacznie mniejszej ilości środków przeciwbólowych, a jeśli już, to były one słabsze i znacznie dłużej na nich działały. Pooperacyjne komplikacje także pojawiały się rzadziej i były mniejsze. Również postawienie w pokojach roślin doniczkowych przyspiesza wracanie do zdrowia. Profesor Ulrich udowodnił, że oglądanie filmów czy zdjęć przedstawiających naturę, oddziałuje na chorych wzmacniająco i łagodzi ból.[1]
Rachel i Stephen Kaplan stworzyli teorię regeneracji uwagi, która mówi, że w naszym codziennym życiu stajemy wciąż przed zadaniami wymagającymi koncentracji uwagi i wysiłku intelektualnego, które wykorzystują „uwagę ukierunkowaną”. Długotrwałe przebywanie w stanie skupienia prowadzi do jej zmęczenia. Przeciążenie to objawia się trudnościami w koncentracji i ogólnym rozdrażnieniem. Nasze coraz szybsze życie, pełne nadmiaru bodźców i informacji wymaga ciągłego przetwarzania danych i podejmowania decyzji, regeneracja ukierunkowanej uwagi ma zasadnicze znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Odpoczynek w otoczeniu przyrody sprawia, że nasza ukierunkowana uwaga, uwolniona przez fascynację, odpoczywa od swojego obowiązku czuwania. Naturalne otoczenie pobudza umiejętności regeneracyjne.[1,14] Kaplanowie podkreślają również ludzką potrzebę znalezienia miejsca, które zapewni poczucie bezpieczeństwa, nazwaną przez nich Shed, czyli chatka. Chodzi w niej o to, żeby widzieć, ale niekoniecznie być widzianym. Natura oferuje nam tego typu kryjówki, gdzie można się odprężyć, odpocząć, uwolnić, zredukować stres.[1]
Kontakt z naturą jest bardzo ważny dla dzieci i młodzieży, wpływa na rozwój osobisty i budowanie poczucia własnej wartości. Może przyczynić się do kształtowania umiejętności pracy w grupie i poprawy kondycji zdrowotnej. Odkrywanie dzikiej przyrody jest istotne dla prawidłowego rozwoju psychicznego dzieci i młodzieży. W książce „Ostatnie dziecko lasu” Richard Louv tę rosnącą przepaść między człowiekiem a przyrodą nazwał zespołem deficytu natury. Zaburzenie to opisuje cenę, jaką ludzkość płaci za odwrócenie się od przyrody: ograniczenie użycia zmysłów, niedobór uwagi, częste występowanie chorób fizycznych i psychicznych. Jakość życia mierzy się nie tylko tym, co zyskaliśmy, ale również tym, co straciliśmy.[4]
„Przyroda działa jak balsam dla duszy dziecka, które żyje w wyniszczającej rodzinie albo niebezpiecznym środowisku. jest jak czysta karta, na której dziecko kreśli i interpretuje na nowo fantazje kultury. Przyroda pobudza kreatywność u dziecka, domagając się wizualizacji i wykorzystania wszystkich zmysłów. Jeśli mu tylko pozwolić, dziecko zabierze swoje zagubienie w świecie do lasu, opłucze je w strumyku i wywróci na drugą stronę, żeby zobaczyć, co się tam kryje. Przyroda może też dziecko przestraszyć i ten strach ma swój cel. W przyrodzie dziecko odnajdzie wolność, wyobraźnię i prywatność: to miejsce z dala od świata dorosłych, jego własny (s)pokój.”[4]
Leczniczy i regenerujący wpływ naturalnego krajobrazu jest bardzo stary i przewija się przez historię od wieków. W starożytnej Grecji istniały nawet kliniki - Asklepieja (od Asklepiosa - boga sztuki lekarskiej), gdzie przebywanie na łonie natury było składnikiem terapii.[4,14] W
1699 roku w podręczniku „English Gardener” udzielano porad czytelnikom, aby spędzali czas
wolny w ogrodzie, kopiąc, sadząc i pieląc, ponieważ nie ma lepszego sposobu na zachowanie
dobrego zdrowia. Pionier zdrowia psychicznego w Ameryce dr Benjamin Rush uważał, że
kopanie ziemi ma dobroczynny wpływ na psychicznie chorych. W czasie II wojny światowej
psychiatra Carl Menninger prowadził ruch ogrodoterapii w leczeniu weteranów. W latach 50 XX
wieku pojawił się szerszy ruch uznający pozytywny wpływ ogrodnictwa na przewlekle chorych
[4].
Hortiterapia
W terapii ogrodniczej - hortiterapii wykorzystuje się rośliny do poprawy fizycznego i psychicznego zdrowia człowieka. Hortiterapia może być czynna lub bierna. Bierna polega na przebywaniu w ogrodzie, na spacerowaniu, obserwacji, pobudzaniu zmysłów: dotyku, wzroku, słuchu, zapachu i smaku. Czynna to praca w ogrodzie, dostosowana do możliwości pacjenta. Terapia ogrodem wspomaga leczenie chorób związanych z niepełnosprawnością, zaburzeniami psychicznymi, uzależnieniem, brakiem koncentracji i innych. Jest bardzo cenna w pracy z dziećmi i osobami starszymi. Hortiterapia wpływa na polepszenie sprawności fizycznej oraz koordynacji ruchowej. Stymuluje i wyostrza wszystkie zmysły, redukuje stres i napięcie, poprawia koncentrację i pamięć. Zwiększa poczucie odpowiedzialności, przydatności i spełnienia. Uczy samodzielności, dokładności i cierpliwości.[14]
Praca w ogrodzie reguluje poziom serotoniny poprzez bezpośrednie działanie bakterii znajdujących się z ziemi. Neurobiolog Christopher Lowry odkrył, że niewielkie ilości bakterii Mycobacterium vaccae, powszechnie występujących w glebie, mogą zwiększać poziom serotoniny w mózgu i regulują układ odpornościowy. W eksperymentach Lowry wykazał, że myszy wystawione na działanie Mycobacterium vaccae mają niższy poziom stanów zapalnych, większą odporność na stres, lepszą pamięć i funkcje kognitywne. Gleba zawiera miliardy mikrobów, które wraz z powietrzem lub drogą pokarmową dostają się do naszych ciał. Przekłada się to na stwierdzony bardziej zróżnicowany i zarazem zdrowszy zakres bakterii jelitowych u ogrodników. Środowisko zurbanizowane jest ubogie pod względem mikrobioty. Teoria “nadmiernej sterylności” mówi, że zbyt mała ekspozycja na te organizmy, nadużywanie antybiotyków i nadmierna higiena przyczyniają się do słabszej odporności i powstawania alergii. [3,15]
Lekka praca i przebywanie na świeżym powietrzu są zbawienne dla naszego organizmu. Mamy czas na refleksje, odprężenie, wyłączenie umysłu. Jesteśmy częścią pewnego wielkiego obiegu, kręgu życia. Widzimy zmiany pór roku i dostosowujemy się do naturalnego rytmu życia. Odżywiamy się zgodnie z porami roku a pożywienie jest różnorodne i wartościowe. Nigdy nie jesteśmy znużeni oglądaniem pozornie tych samych widoków. Naturalny krajobraz jest inny co godzinę i zaskakujący na każdym kroku.[8]
Ogród dostarcza różnorodnych bodźców wzrokowych, słuchowych, dotykowych i smakowych. W naturze nic nie jest statyczne, następuje ciągła zmiana, wzrost, obumieranie, a następnie nowy początek.[1]
Pracując z otaczającą nas naturą, pracujemy również z naszym wnętrzem. Ogród to miejsce, które prowadzi nas do pierwotnych, biologicznych rytmów życia. Struktura czasu odmierzanego porami roku przynosi pocieszenie i nadzieję. Hortiterapia może być szczególnie pomocna dla osób cierpiących z powodu traumy lub przeżywających stratę. Naturalne cykle wzrostu i rozpadu pomagają zrozumieć i zaakceptować odejście czy śmierć. Kopanie ziemi, przycinanie roślin i wyrywanie chwastów to czynności, w których destrukcyjność może być wykorzystana do rozładowania agresji i odreagowania lęków. Światło słoneczne, aktywność fizyczna i kontakt z ziemią odgrywają główną rolę w regenerujący działaniu ogrodnictwa na układ nerwowy. Codziennie musimy się godzić z wieloma stratami a ogród jako metafora życia stanowi część terapii.[15]
Ogród zawsze pojmowany był jako oaza spokoju, piękna i harmonii. Był natchnieniem poetów i mędrców, a jednocześnie dostarczał pożywienia. Kontakt z przyrodą daje większy spokój wewnętrzny, poczucie spełnienia. Opiekując się ogrodem budujemy nowe relacje z naturą i nami samymi. Rozumiejąc prawa natury zaczynamy je respektować. Przebywając wśród kwiatów, drzew, krzewów i zwierząt zachwycamy się pięknem przyrody, swobodnie oddychamy, pozbywamy się stresów i odnajdujemy sens życia. Wszystkie te pozytywne odczucia oraz ruch na świeżym powietrzu wpływają korzystnie na nasz system odpornościowy. Ogród jest narzędziem do przywrócenia harmonii, równowagi, nadziei na dalszą egzystencję dla nas i naszych dzieci.[17]
Podsumowanie
Na przełomie kilkudziesięciu lat straciliśmy łączność z naturą w sposób niemalże całkowity, głównie za sprawą ogromnego postępu technologii. Równocześnie pojawia się coraz więcej badań dokumentujących potrzebę kontaktu z przyrodą dla prawidłowego fizycznego i emocjonalnego rozwoju człowieka.
Kontakt z przyrodą może być źródłem głębokich przeżyć, które mają pozytywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne i somatyczne. Przebywanie w środowisku naturalnym jest okazją do refleksji nad własnym życiem. Obserwując naturalne procesy, uświadamiając sobie cykle, jakie istnieją w przyrodzie można doświadczyć właściwego punktu odniesienia. Nasze codzienne życie często wydaje się być nadmiernie zagmatwane i chaotyczne. Obserwując przyrodę czujemy, że wszystko jest na swoim miejscu i doskonale ze sobą współgra. Natura uczy pokory i zmniejsza naszą arogancję. Obserwując przyrodę można zauważyć, że każdy element środowiska czerpie z niego dokładnie tyle, ile potrzebuje. To dla nas wielka lekcja skromności, potrzebna w świecie, gdzie liczy się gonitwa za tym, by mieć więcej i więcej.[5]
„Istnieje tylko jedna moc lecznicza, a jest nią natura” - Arthur Schopenhauer
Literatura
[1] Arvay C.G., Uzdrawiająca moc lasu, Vital, Białystok 2006
[2] Williams F., Natura leczy, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017
[3] Simonienko K., Terapia lasem w badaniach i praktyce, Wydawnictwo naukowe Silva Rerum, Poznań 2021
[4] Louv R., Ostatnie dziecko lasu, Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2016
[5] Kulik R., Ziemia mój jedyny dom, Śląski Ogród Botaniczny, Mikołów 2009
[6] Czekański M., Św. Hildegarda z Bingen Przyrodolecznictwo, Wydawnictwo M, Kraków 2003
[7] Kajdański E., Medycyna chińska dla każdego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011
[8] Emerson R.W.,Natura, Zielona Sowa, Kraków 2005
[9] Clifford M.A., Kąpiele leśne, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2018
[10] Li Q., Shinrin-yoku, Insignis, Kraków 2018
[11] Simonienko K., Lasoterapia, Dragon, Bielsko-Biała 2021
[12] Garcia H. Miralles F., Shinrin yoku, Znak, Kraków 2018
[13] Bouttner D., Niebieskie strefy, Galaktyka, Łódź 2014
[14] Górska-Kłęk L., ABC zielonej opieki, Pascal, Wrocław 2016
[15] Stuart-Smith S., Kwitnący umysł, o uzdrawiającej mocy natury, Agora, Warszawa 2021
[16] Simonienko K., Nerwy w las, Helion SA, Gliwice 2021
[17] Podsiadła M. Młynarczyk A., Ogrody Permakultury, eMnet, Lublin 2015